Fundacja Wspierania Kultury "Noc Poetów"

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Losowa Fotka

Partnerzy

Nawigacja

Paulina Mientkiewicz

Kalina



Kalino, Kalino

Rośniesz na mych oczach

Kiedy wiatr zawieje,

Smutniejesz.

I mówisz, żebym na Ciebie patrzyła.

Znikasz

I martwię się,

Że już Cię nie zobaczę.

Ale wracasz

Znowu jesteś

Moja Kalino



dla Córki, 16.03.2017 r.





Pan Miron



Powitał mnie Pan dzisiaj

Panie Mironie

uśmiechem.

Marzyłam o tym całą noc.

I teraz, w objęciach czułych, patrzymy na świat za oknem.

Niedostępny jeszcze dla Pana.

Zatrzymał Pan mój świat, Panie Mironie

Jednym spojrzeniem.

Czekałam na to cały rok.

I teraz, rozmowy nasze nieposkładane,

tłumaczą świat za oknem.

Twój niemowlęcy świat.



Dla Synka, 03.03.2017 r.





****

Jesteśmy tu teraz,

w chwilowym niebycie.

Białe drzwi otwierają się

co 8 godzin,

aby lekarstwo płynęło w Twoich żyłach.



Codziennie powoli patrzymy:

- na trawę, znikającą w paszczy kosiarki,

- na tramwaje, które słyszysz jeszcze zanim

domyślasz się, że to one,

- na żółtopomarańczowe ściany naszych dni.



W nocy,

trzymasz moją rękę i oddychasz spokojnie.

A ja przytulam do serca

ten niebyt.



Bo jest tylko nasz.



03.08.2018 r. pobyt z Mironem w szpitalu





* * *

zamknij oczy

ukołysz myśli strudzone

pożegnać ciebie to oddać ręce

nie słyszeć nic

utonąć

smutek rodzi się ze złości

ale łzy spływają ciszej

niż złe słowa

gdyby je wykrzyczeć

cicho więc

zamknij oczy

uspokój serce

pożegnać ciebie to oddać oczy

nie widzieć nic

i nie chcieć





* * *
biały jest świat nade mną
kiedy zimą leżę w trumnie
pod ziemią
spadają wszystkie wyroki losu
na dno mych myśli
w czeluść pojemną
na dachach równe pierzyny śniegu
poprzecinane łzami
nie mam pojęcia czemu nie marznę
w grudniową noc bezsenną
każdy wschód słońca oświetla blado
białawy świt i drzewa.

Dziś pomyślałam rano,
że tylko ciebie nie mam.

* * *

jest jeszcze ten strach

gorący, duszny

spowija ręce

nie mogę powiedzieć ci więcej



jest tylko

pomiędzy ustami

przestrzeni chwila

zanim zamknę oczy

zapleciona w tobie

w warkoczach czasu

pomiędzy wczoraj a jutro

jest tej chwili skrawek

gdzie strach trzyma się z boku

…nie mogę dorównać mu kroku



jest ciepło i mija

zły sen

nie ta chwila



jest lat tysiąc

a może dzień jeden

nie można tego wiedzieć





* * *

Robi się pusto

wśród ludzi, miejsc, które wspominam.

Liliowce zrzucają zwiędłe resztki pomarańczowego kwiatu,

mokrawego i śliskiego jeszcze.

Zanim zetnę łodygi,

będę patrzeć na resztki letniej urody

swoich marzeń.

Na drugim brzegu rzeki palą już liście,

pierwsze jabłka zgniłe przedwcześnie

i sny zabronione, mgliste.



Robi się pusto

w moim sercu,

kiedy nie umiem ci zaufać.

Choć mówisz to, co chcę usłyszeć -

patrzę na twoją twarz, oczy -

nie umiem uwierzyć bardziej,

niż kiedyś.



Zanim zakwitną następnego lata,

pomarańczowe wśród snów i pajęczyny,

będę patrzeć na twoją twarz,

badając,

czy nie spaliłeś wszystkich snów

i jabłek zgniłych przedwcześnie.





Historia trochę mokra



Muśnięci wiatrów różą,

krzykliwi poprzez mgłę,

znów okręt się wynurza,

przez fale dzielnie brnie.



Dziś błyszczy się nam pokład

i w żagle niebo dmie

historia trochę mokra

o gdzieś podwodnym dnie.



Nam przystań jest daleka

i odpoczynkiem wiatr,

nie widział nikt człowieka

od ładnych paru lat.



Gdzie znaleźć marzeń ląd,

wolnością tchnący sen?

Popłyńmy dziś pod prąd,

znów może udać się



dla Taty, 31.07.1997r.



* * *
Tak wiele nas,
choć nas wcale już nie ma.
Nie ma gwiazd,
już nie nosi nas ziemia.
I poranki,
co za sobą tak szybko…
Znów zepsuły nam wszystko.

Chciałby Świat,
by nam dano dość siły,
trochę ognia raz jeszcze, aby świece się tliły.
Aby spłynął jak deszcze
czas ten, co rozdzielił
i przyprawił o dreszcze.

Łza by chciała już wyschnąć,
krew znów szybko zapomnieć,
słoma w środku zagnieździć -
miękko, cicho i skromnie.

1996



"List - pożegnanie"

Wypłakałam już za Tobą całe oczy.
Wyśpiewałam pieśni tysiąc przeuroczych.
Ze stu słów uplotłam wiersze,
W tle scenerii niedzisiejszej.

Jeden miesiąc pod gwiazdami w ciszy,
Pięć nut granych, choć ich nikt nie słyszy –
Na dwie ręce.

Siedem życzeń.
Ósmy cud mój.
Zimny styczeń.

I ten śmiech Twój.

2005




"(S)tracenie"

Kiedy znów patrzy w jego oczy,
nie widząc cienia dawnych snów,
kiedy ta myśl się w głowie tłoczy,
że zamknie swoje serce znów –
nie czekaj,
oczu nie wypatruj,
nie szukaj.
Uciekaj daleko, do tamtych drzwi nie pukaj…

Kiedy już zapach (ten z poduszki)
przestaje sen przynosić jej,
kiedy zapomni jego oczy
i wszystkie zwiewne leśne dni –
nie całuj.
serca nie oddawaj

byle komu.

Nie zostawiaj tego,
co zostało ci.

2010



"Nowy przedział"

zbyt smutne
twoje słowa:
że nie pojedziemy razem koleją transsyberyjską,
że nie zerwiesz dla mnie lilii wodnej,
a kiedy przyjdzie mróz –
że nie mogę zrobić ci czapki.

Przychodzisz i odchodzisz
co kilka dni,
co kilka godzin.

Wczoraj nie przyszedłeś –
po raz pierwszy nie pomyślałam o tobie.



"Po drugiej stronie okna"

A tak, zazwyczaj gdy patrzę przez okno,
widzę te same drzewa i lampę uliczną,
widzę je z mojego okna,
przez które spoglądam od tylu lat
i o tej samej porze widzę to samo.

Zawsze ten sam słup,
te same jesienne powiewy.
Czasem chmury są inne,
ale tyle razy się przewijały,
że być może,
(jak w kalejdoskopie),
może powtórzyć się ten sam ich układ.
I wtedy czuję to przemijanie
i powracanie,
jak na taśmie
stuk - puk.

Już dawno nie wyszłam z domu, żeby być tam,
po drugiej stronie okna,
a mnie stamtąd nie widać,
więc nikt nie wie, że spoglądam przez nie
zawsze o tej porze.

* * *

Gdzie bywamy,

kiedy zamiera czyjś czas –
w świetle nocy,
w żarze dnia?
Gdzie jesteśmy,
gdy padają słowa,
które zatrzymują oddech?
Jest nam dobrze,
tam, gdzie bywamy
i nie słyszymy lamentu matek.
Jest nam spieszno do jutra,
a dla kogoś jutro,
to szpitalny korytarz,
mleczna zalewajka,
wenflon
i strach.

03.08.2018 r., pobyt z Mironem w szpitalu


* * *

Co noc, gdy ujrzeć twej twarzy nie mogę

I głowa ciąży, brak tchu i snu,
Z wdzięcznością słyszę skrzypiącą podłogę -
może to ty już nadchodzisz tu?
Czas ciągle płynie powoli i dręczy,
Wiatr cicho śpiewa swą pieśń końca dnia,
W białej koszuli w oknie ktoś klęczy
I prosi Boga, by zwrócił mu świat.

* * *

* * *
Zabawnie wyglądasz,
kiedy kot śpi ułożony wokół twojej głowy
niczym czapka otulając twoje myśli i sny
patrzę na te sny ale nie znam ich
uśmiechasz się i wiem, że nie śnisz o mnie.
Teraz ja mogę spać spokojnie.
* * *



* * *
zasypiam już,
czy to śmierć mnie przygarnia, nie wiem,
tonę w lekkości i wolniej oddycham, to cisza.
W migoczącej zieleni wiatru,
jesieni pierwszym oddechu,
dosłyszeć trudno jak mówisz do mnie
zza drzew, o których wiesz wszystko.
Zasypiam czy umieram -
to jeden nagły błysk
i pstryk,
nie słyszę prawie nic.
W migoczącym biciu serca,
jesieni pierwszym liściu,
słychać już tylko jak opada
z hukiem.
Już nic nie mówisz do mnie,
mówią tylko drzewa.
* * *


"Tato"

Gdy ktoś odchodzi,
jeszcze przez rok czuć jego zapach:
na ubraniach w szafie,
na małej poduszce, na której drzemał.
Można zatrzymać jego gąbkę,
szczoteczkę do zębów,
pulower.
Można w małym pudełku po butach
zebrać stare książeczki zdrowia, legitymacje i paszporty,
breloczek od kluczy i ostatni kupon totolotka,
którego nie zdążył sprawdzić.
Można mieć wiele, nie mając nic.
Dla pewności, że nie odszedł cały.
Jako dowód, że naprawdę istniał.

Komentarze

37 #1 tsledziewski
dnia styczeń 19 2019 06:28:16
No cóż? – Życie różne wieńce plecie.
Barw i doznań wiele dostarcza nam.
Nie licząc się z naszymi potrzebami
Ani zważając na to, jak się mamy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 0% [0 głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [1 głos]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]
Wygenerowano w sekund: 0.04
3,574,841 unikalne wizyty