Nawigacja
Ostatnie poezje
Zbigniew Dumowski
Julia Szymańska, Kor...
Tadeusz Śledziewski
Kazimierz Domozych "...
Jakub Charkoowski
Julia Szymańska, Kor...
Tadeusz Śledziewski
Kazimierz Domozych "...
Jakub Charkoowski
Aktualnie online
Gości online: 1
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: ankaszczecinianka
Logowanie
Losowa Fotka
Partnerzy
Nawigacja
Tadeusz Śledziewski
„Znaszli ten kraj”
W którym zbóż łany
Mienią się, niczym stepowe burzany?
I taki, gdzie sosny z niebem gadają
Mimo, że piaszczystą glebę porastają?
I taki, na którym Bałtyk wsparł się kolanami
A Polscy Rycerze śpią pod Tatrami?
I taki, w którym, jak Jontek Halśki żałował
To mu nawet Halny zawtórował?
Pewien Organista usłyszał ich zawodzenie
W gamy poukładał i wyszło operowe pienie.
Tenorzy nieustannie, do dziś je śpiewają
Co słysząc, wrażliwsi – bywa – łezkę ocierają.
Ale i taki, w którym wierzby i brzozy płaczą
Nad Narodu dolą tułaczą?
I taki, w którym sąsiad do sąsiada
Rzadko kiedy zagada?
I taki, który „Solidarnością” słynie
A jedność błąka się w uczuć głębinie?
I taki, co wszyscy by chcieli
– Nie piorąc – spać w czystej pościeli?
I taki, gdzie zło z dobrem pod rękę chadza
I jak godnie przeżyć dzień – doradza?
I taki, gdzie głupszy uczy mądrzejszego
Jak ma zbudować mieszkanie dla niego?
I taki, gdzie najtrudniej przychodzi jednemu
Wyrażenie uznania swemu bliźniemu
Natomiast, chętnie oskarża go
O wszystko – co po świecie chodzi – zło?
I taki gdzie, nawet na ulicy słyszy się:
To nie ja, to ty robisz źle?
I taki, gdzie trzy zdania się pojawiają
Jak dwie osoby o błahostkę się spierają?
I taki, co wszyscy na wszystkim się znają
Lecz odróżnić zła od dobra – rady nie dają?
I taki, w którym co wtóry
Na bliźniego spogląda z góry?
I taki, gdzie wolność z swawolą mylą
By cieszyć się rozkoszy chwilą?
I taki, gdzie Niepodległość Narodu
Często przymiera z głodu.
Do tego, przez obcych jest poszturchiwana
Bo należną czcią nie jest otaczana?
I taki, w którym – gdyby:
Prywatę i kłótliwość zamknął w dyby
Z „jadłospisu” usunął przywileje stanowe
To by długo nie czekał, na jego oblicza odnowę?
A także i taki, w którym – gdyby
Pracowano rzetelnie, a nie – niby
To nikomu kiszki by marsza nie grywały
Jako, że i OPS należycie by funkcjonowały?
Tych pytań i gdybów trochę się namnożyło.
Pozwolę się zapytać – czyżby to Polski się tyczyło?
A także – ile w tym kraju jest ludzkiej, wolnej woli?
– Odpowiedzcie!
Jeśli wolny rynek – czas znaleźć – na to zezwoli.
Słowo do Poezji
Poezjo!
Nie zasłaniaj, przede mną oblicza.
Od tak dawna kocham cię
I nadal jesteś dla mnie tajemnicza.
Znam Cię tylko z przekazu ludzkiego
I z wyobrażenia swego.
Podobno przyjaźnie traktujesz ludzi
Jednak, wielu Cię kochających
By Cię ujrzeć, na próżno się trudzi.
Wybrańcom ukazujesz się
W pełnej barw tęczy.
Ich oczy Cię widzą.
Ich uszy słyszą, Twe słowa.
Kapią się w Twojej toni.
A bywa, że sadzasz ich
Po swojej prawej stronie.
Oni Cię ukrywają
w obłokach, wysoko
Aby Cię nie zauważyło
Dnia powszedniego oko.
Zawłaszczają Ciebie
Wybrankę, ulubienicę Bogów.
Dzień Powszedni w poprzek staje.
Też chce mieć Twoje piękno
Barwne pola i gaje.
Chce być:
Brzaskiem wiosennego nieba
Poświatą zieleni
Tkaniną ze słonecznych promieni
Siostrą, bratem
Jak i matką troskliwą.
Nie tylko, codziennością uciążliwą.
Chce, byś zajrzała
Do jego duszy i ciała.
I przytuliła do swego łona
Niczym kochająca, męża żona.
Może wtedy, dzień powszedni
Nie byłby taki powszedni?
Może byśmy wtedy
Twoim pięknem zachwyceni
Miast złem, dobrocią emanowali
I rzadziej, ze sobą wojowali?
Jedno jest pewne!
Dzień powszedni byłby zadowolony
Gdybyś uchyliła, swych okien zasłony.
Ujrzawszy Cię, w pełnej krasie
Oddałby, należny pokłon dla Cię.
Czy sprostasz, czy pochylisz się
Nad potrzebami powszechności?
Odpowiadając, pamiętaj!
By zrozumiała była twa mowa
Musisz używać, prostego słowa.
Pytania
Co? Gdzie? Kiedy? Jak?
Czy będziesz szedł, czy stał
Pytania zawsze cię dopadną.
Niejedno przyssie się do ciebie
W mózg się wwierci
Będzie chodzić za tobą krok w krok
I dręczyć, od świtu po mrok.
No i tak, na około dzień po dniu.
Aż rzucisz, jakiś ochłap mu
Staniesz jak wryty, usta otworzysz
- I mało brakowało by
Wyleciało z nich, jak z procy
- Wiem! Ale?
Okazało się źeś nie otworzył ich wcale.
Zagryzasz wargi raz i dwa
Wijesz się niczym wąż
Patrzysz na boki, w przód i w tył
I zauważasz jam tu był!
A wydawało się, żem szukał, chodził
Bywało, żem czołgał się
Gzie jestem?
Czy ktoś oświeci mnie?
Bolesne są zwady
Szkło bolesne Krzysztofowi dokuczało.
W końcu Mu śmiertelny cios zadało.
Gdzie jego odłamki się podziały?
Czy, przypadkiem, w nas nie poutykały?
Wszak zauważyć się daje
Że z nas coś ostrego wystaje.
Lądy z morzami się dogadują.
Ludziska często na się pomstują.
Szkło, tymczasem skrzy się
I skrzeczy pod naszymi stopami.
Czasem pierwsze skrzypce gra.
W orkiestrze ludzkiego wynaturzenia.
Pamięć, także ostrości wiele zachowuje
Która bliskich kaleczy, maltretuje.
Szklane błyski wesoło pełgają
Przez oko do serc naszych trafiają.
Czasem, za dużo ich się uzbiera
I nasze serce rozdziera.
Choć obejść się nie można bez szkła.
Potłuczone kaleczy, mimo, że nie ma kła.
Pozostawione, przez przodków ślady
Szepczą, że kaleczy nie szkło, lecz zwady.
To ich, nietępiące się, ostre czuby
Boleśnie kłują, przyczyniając się do zguby.
W którym zbóż łany
Mienią się, niczym stepowe burzany?
I taki, gdzie sosny z niebem gadają
Mimo, że piaszczystą glebę porastają?
I taki, na którym Bałtyk wsparł się kolanami
A Polscy Rycerze śpią pod Tatrami?
I taki, w którym, jak Jontek Halśki żałował
To mu nawet Halny zawtórował?
Pewien Organista usłyszał ich zawodzenie
W gamy poukładał i wyszło operowe pienie.
Tenorzy nieustannie, do dziś je śpiewają
Co słysząc, wrażliwsi – bywa – łezkę ocierają.
Ale i taki, w którym wierzby i brzozy płaczą
Nad Narodu dolą tułaczą?
I taki, w którym sąsiad do sąsiada
Rzadko kiedy zagada?
I taki, który „Solidarnością” słynie
A jedność błąka się w uczuć głębinie?
I taki, co wszyscy by chcieli
– Nie piorąc – spać w czystej pościeli?
I taki, gdzie zło z dobrem pod rękę chadza
I jak godnie przeżyć dzień – doradza?
I taki, gdzie głupszy uczy mądrzejszego
Jak ma zbudować mieszkanie dla niego?
I taki, gdzie najtrudniej przychodzi jednemu
Wyrażenie uznania swemu bliźniemu
Natomiast, chętnie oskarża go
O wszystko – co po świecie chodzi – zło?
I taki gdzie, nawet na ulicy słyszy się:
To nie ja, to ty robisz źle?
I taki, gdzie trzy zdania się pojawiają
Jak dwie osoby o błahostkę się spierają?
I taki, co wszyscy na wszystkim się znają
Lecz odróżnić zła od dobra – rady nie dają?
I taki, w którym co wtóry
Na bliźniego spogląda z góry?
I taki, gdzie wolność z swawolą mylą
By cieszyć się rozkoszy chwilą?
I taki, gdzie Niepodległość Narodu
Często przymiera z głodu.
Do tego, przez obcych jest poszturchiwana
Bo należną czcią nie jest otaczana?
I taki, w którym – gdyby:
Prywatę i kłótliwość zamknął w dyby
Z „jadłospisu” usunął przywileje stanowe
To by długo nie czekał, na jego oblicza odnowę?
A także i taki, w którym – gdyby
Pracowano rzetelnie, a nie – niby
To nikomu kiszki by marsza nie grywały
Jako, że i OPS należycie by funkcjonowały?
Tych pytań i gdybów trochę się namnożyło.
Pozwolę się zapytać – czyżby to Polski się tyczyło?
A także – ile w tym kraju jest ludzkiej, wolnej woli?
– Odpowiedzcie!
Jeśli wolny rynek – czas znaleźć – na to zezwoli.
Słowo do Poezji
Poezjo!
Nie zasłaniaj, przede mną oblicza.
Od tak dawna kocham cię
I nadal jesteś dla mnie tajemnicza.
Znam Cię tylko z przekazu ludzkiego
I z wyobrażenia swego.
Podobno przyjaźnie traktujesz ludzi
Jednak, wielu Cię kochających
By Cię ujrzeć, na próżno się trudzi.
Wybrańcom ukazujesz się
W pełnej barw tęczy.
Ich oczy Cię widzą.
Ich uszy słyszą, Twe słowa.
Kapią się w Twojej toni.
A bywa, że sadzasz ich
Po swojej prawej stronie.
Oni Cię ukrywają
w obłokach, wysoko
Aby Cię nie zauważyło
Dnia powszedniego oko.
Zawłaszczają Ciebie
Wybrankę, ulubienicę Bogów.
Dzień Powszedni w poprzek staje.
Też chce mieć Twoje piękno
Barwne pola i gaje.
Chce być:
Brzaskiem wiosennego nieba
Poświatą zieleni
Tkaniną ze słonecznych promieni
Siostrą, bratem
Jak i matką troskliwą.
Nie tylko, codziennością uciążliwą.
Chce, byś zajrzała
Do jego duszy i ciała.
I przytuliła do swego łona
Niczym kochająca, męża żona.
Może wtedy, dzień powszedni
Nie byłby taki powszedni?
Może byśmy wtedy
Twoim pięknem zachwyceni
Miast złem, dobrocią emanowali
I rzadziej, ze sobą wojowali?
Jedno jest pewne!
Dzień powszedni byłby zadowolony
Gdybyś uchyliła, swych okien zasłony.
Ujrzawszy Cię, w pełnej krasie
Oddałby, należny pokłon dla Cię.
Czy sprostasz, czy pochylisz się
Nad potrzebami powszechności?
Odpowiadając, pamiętaj!
By zrozumiała była twa mowa
Musisz używać, prostego słowa.
Pytania
Co? Gdzie? Kiedy? Jak?
Czy będziesz szedł, czy stał
Pytania zawsze cię dopadną.
Niejedno przyssie się do ciebie
W mózg się wwierci
Będzie chodzić za tobą krok w krok
I dręczyć, od świtu po mrok.
No i tak, na około dzień po dniu.
Aż rzucisz, jakiś ochłap mu
Staniesz jak wryty, usta otworzysz
- I mało brakowało by
Wyleciało z nich, jak z procy
- Wiem! Ale?
Okazało się źeś nie otworzył ich wcale.
Zagryzasz wargi raz i dwa
Wijesz się niczym wąż
Patrzysz na boki, w przód i w tył
I zauważasz jam tu był!
A wydawało się, żem szukał, chodził
Bywało, żem czołgał się
Gzie jestem?
Czy ktoś oświeci mnie?
Bolesne są zwady
Szkło bolesne Krzysztofowi dokuczało.
W końcu Mu śmiertelny cios zadało.
Gdzie jego odłamki się podziały?
Czy, przypadkiem, w nas nie poutykały?
Wszak zauważyć się daje
Że z nas coś ostrego wystaje.
Lądy z morzami się dogadują.
Ludziska często na się pomstują.
Szkło, tymczasem skrzy się
I skrzeczy pod naszymi stopami.
Czasem pierwsze skrzypce gra.
W orkiestrze ludzkiego wynaturzenia.
Pamięć, także ostrości wiele zachowuje
Która bliskich kaleczy, maltretuje.
Szklane błyski wesoło pełgają
Przez oko do serc naszych trafiają.
Czasem, za dużo ich się uzbiera
I nasze serce rozdziera.
Choć obejść się nie można bez szkła.
Potłuczone kaleczy, mimo, że nie ma kła.
Pozostawione, przez przodków ślady
Szepczą, że kaleczy nie szkło, lecz zwady.
To ich, nietępiące się, ostre czuby
Boleśnie kłują, przyczyniając się do zguby.
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?
dnia grudzień 17 2018 08:20:36